Wywiad z trenerem Adamem Kubaszczykiem
|Coach Adam dołączył do nas na początku bieżącego sezonu. Jest to niesamowicie ambitny i doświadczony trener, który już nie jeden zespół prowadził. W szczególności zajmuje się żeńskim basketem, co pozwoliło na podniesienie poziomu szkolenia naszych zawodniczek. W swojej karierze między innymi prowadził ekstraklasowy CTL Zagłębie Sosnowiec, a także był asystentem żeńskiej SKK Polonia Warszawa z którą spędził bardzo udane 3 sezony. Pełnił w klubie również funkcję Dyrektora Sportowego. Dodatkowo miał okazję prowadzić młodzieżową reprezentację kobiet. Warto nadmienić, że dr Kubaszczyk jest wykładowcą w katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego, co znacząco wpływa na jego podejście do tłumaczenia oraz nauczania koszykówki. Cieszymy się, że jest z nami i wnosi do naszego klubu wiele cennego doświadczenia.
Daliśmy trenerowi trochę czasu na oswojenie się w nowym otoczeniu, ale czas na zadanie mu kilku pytań, na które z pewnością chcielibyście znać odpowiedź.
Zapraszamy do lektury 🙂
Ma trener za sobą bogatą ścieżkę trenerską i wiele znanych klubów koszykarskich w swoim dotychczasowym CV, czy któryś sezon w szczególności zapadł w pamięć lub wpłynął na dalszy rozwój?
Każdy sezon wnosi coś nowego do warsztatu trenerskiego. Inne doświadczenie stanowi budowanie zespołu od podstaw i prowadzenie go przez dłuższy okres niż jeden sezon, a czym innym jest przejęcie zespołu w trakcie trwających rozgrywek. Bardzo dobrze wspominam pracę z żeńskim zespołem AZS AWF Katowice. Wspólnie z Anią Banaszczak budowaliśmy zespół akademicki na poziomie pierwszej ligi, a każdy kolejny sezon to był wyraźny progres szkoleniowy i organizacyjny. Niestety względy finansowe zdecydowały o zamknięciu projektu po 4 sezonach. Uważam, że prowadzenie zespołu ekstraklasowego w Sosnowcu było dla mnie największym wyzwaniem i pozwoliło spojrzeć na koszykówkę z nowej perspektywy — wbrew pozorom, także na tę młodzieżową. Trudność wiązała się również z trwającą w
tamtym okresie pandemią Covid-19. Współpraca z zawodniczkami zza oceanu uświadomiła mi m.in. jak ważna jest etyka pracy w dążeniu do mistrzostwa. To doświadczenie nauczyło mnie, jak istotne są umiejętność adaptacji oraz praca z różnorodnymi osobowościami. Z kolei funkcja głównego trenera w kadrze narodowej U14-U16 dała mi okazję do skonfrontowania swoich doświadczeń bezpośrednio na arenie międzynarodowej i nawiązania cennych kontaktów i relacji trenerskich. Mogłem również bezpośrednio w rywalizacji z zespołami rówieśniczymi Europy przekonać się na czym polega problem w
wyszkoleniu naszej młodzieży. Wielokrotnie powtarzany aspekt – wykorzystania umiejętności w grze pod presją obrony na wszystkich wysokościach boiska, podczas kozłowania, wyjścia do piłki, podań, wszelkiego rodzaju rzutów. Nasza młodzież to wszystko umie, ale gdy przeciwnik nie przeszkadza. Jest jeszcze kilka aspektów, ale może o nich przy innej okazji.
Tak bogate doświadczenia z powodzeniem pozwoliłyby na prowadzenie szkoleń dla młodszych trenerów, nie rozważał trener tej ścieżki?
W szkoleniu trenerów uczestniczę już od wielu lat. Były to liczne wykłady na różnego rodzaju konferencjach i dedykowanych szkoleniach organizowanych zarówno przez Polski Związek Koszykówki, jak i okręgowe związki. Jako wykładowca AWF Katowice na co dzień zajmuję się szkoleniem przyszłych nauczycieli i trenerów. Jest to więc ważna część mojego koszykarskiego życia. Mam świadomość swoich luk w wiedzy koszykarskiej, ale również posiadanego doświadczenia. Dlatego, gdy pojawiają się propozycje szkoleń, nigdy nie odmawiam. Przekazywanie wiedzy młodszym trenerom to dla mnie forma budowania przyszłości koszykówki. Obecnie dostęp do wiedzy koszykarskiej jest praktycznie nieograniczony i jeśli młody człowiek ma pasję oraz determinację, nic nie stoi na przeszkodzie, aby się rozwijać. Uważam, że rola doświadczonych trenerów powinna mieć bardziej charakter doradczy i
mentorski.
Podczas trzytygodniowego stażu w USA przekonałem się, jak ważna jest własna inicjatywa. Trenerzy, z którymi miałem kontakt, byli niezwykle otwarci na dzielenie się wiedzą i materiałami, ale to ja i moi koledzy musieliśmy wykazywać zainteresowanie i inicjować rozmowy, które później okazywały się niezwykle cennymi dyskusjami, często przybierającymi formę wykładu. Proś — a dostaniesz. Nie prosisz — nikt nie narzuca się ze swoją wiedzą i pomocą na siłę.
To że wybitny trener to już kibice wiedzą, a jak potoczyła się kariera zawodnicza, o ile był taki epizod po drugiej stronie ławki?
Oczywiście, byłem zawodnikiem, choć moja kariera może nie była spektakularna. Grałem na poziomie II ligi (obecnie odpowiadającej I lidze). Wychowałem się koszykarsko w Cieszynie, a następnie w okresie studiów grałem w Rozwoju Katowice, AZS Katowice i Grunwaldzie Halemba. Po studiach ponownie miałem epizod z Rozwojem Katowice i Baildonem Katowice po połączeniu obu klubów. Karierę zawodniczą zakończyłem w Cieszynie, zataczając w pewnym sensie koło. W macierzystym klubie rozpocząłem również pracę trenerską — początkowo z młodzieżą, ale bardzo szybko trafiłem do koszykówki seniorskiej. Ciekawym doświadczeniem był rola grającego trenera. Nie była to łatwa rola, ale miała swoje wyraźne plusy. Z jednej strony nie widzisz wszystkiego tak, jak z ławki. Z drugiej strony masz stały, bezpośredni kontakt z zawodnikami w trakcie gry. Trzeci aspekt to obiektywizm wobec swojej gry i
ocena błędów innych zawodników. To właśnie to ostatnie było najtrudniejsze. Jednak z perspektywy czasu uważam, że było to niezwykle rozwijające — to wtedy zrozumiałem, jak kluczowa jest rola trenera.
Te doświadczenia z parkietu do dziś pomagają mi w pracy trenerskiej.
Mamy przyjemność współpracować od początku trwającego sezonu. Co skłoniło trenera żeby podjąć decyzję o dołączeniu do kadry trenerskiej naszego klubu?
Klub 27 wyróżnia się wyjątkową atmosferą i jasno określoną wizją rozwoju młodzieży. Obserwowałem go z uznaniem od wielu lat, głównie ze względu na działalność w Śląskim Związku Koszykówki. Praca w takim środowisku to nie tylko wyzwanie, ale również przyjemność. Po trzech sezonach spędzonych w ekstraklasowej Polonii Warszawa propozycja Michała Bentkowskiego dołączenia do sztabu trenerskiego UKS SP27 i zaangażowania się w szkolenie młodzieży wydała mi się niezwykle interesująca — praktycznie się nie wahałem. Klub ma jasną wizję, dobrą organizację, wysoką etykę pracy oraz młodzież chętną do
rozwijania swoich umiejętności. To właśnie w tym widzę sens swojej pracy. Wyniki schodzą na dalszy plan — mają być konsekwencją dobrego i przemyślanego szkolenia.
Do tej pory zajmował się trener głównie pracą z seniorskimi drużynami, czym
różni się szkolenie młodzieży?
To zupełnie różne światy koszykarskie. Po pierwsze, zakres umiejętności, rozwiązań taktycznych, wykorzystywanych ćwiczeń i metod treningowych jest zupełnie inny. Po drugie, proporcje między nauczaniem a doskonaleniem i wykorzystywaniem umiejętności w grze różnią się diametralnie. Kolejnym niezwykle ważnym aspektem jest sposób i środki komunikacji. Nadal zdarza się, że zawodniczki nie rozumieją, co do nich mówię, a ja nie jestem tego świadomy. Wiedzą jednak, że powinny pytać, i w tym obszarze robimy wspólnie stałe postępy. Jednak nieoczywistą, ale prawdopodobnie najważniejszą kwestią jest cierpliwość w pracy z młodzieżą. Efekty dobrego szkolenia pojawiają się czasem dopiero po latach. W koszykówce seniorskiej oczekuje się efektów w każdym meczu. Problem cierpliwości dotyczy nie tylko trenerów, ale również zawodniczek. Wyzwaniem jest uświadomienie im potrzeby pracy nad szczegółami, które będą miały znaczenie w przyszłości, podczas gdy one często chcą szybko uczyć się skomplikowanych manewrów i umiejętności. Jest to dla nich oczywiście bardziej atrakcyjne. Trener musi jednak patrzeć na rozwój zawodniczki w perspektywie długoterminowej, tworzyć dla niej odpowiednie warunki i wyposażać ją w takie umiejętności, które pozwolą jej stale się rozwijać na kolejnych etapach kariery. Niestety, często zdarza się, że utalentowane zawodniczki o dobrych warunkach fizycznych, z powodu braku solidnych fundamentów oraz braku nawyku ciężkiej pracy, nie są w stanie osiągnąć optymalnego poziomu w wieku seniorskim.
Jaki aspekt, według trenera, jest najistotniejszy w pracy z młodzieżą pod kątem szkolenia koszykarskiego?
Właściwie odpowiedziałem na to pytanie przed chwilą. Dodałbym jednak rozumienie gry, docenienie wartości defensywy, aspekt zespołowości oraz – tak często dziś podkreślaną – decyzyjność. Współczesna koszykówka stawia ogromne wymagania w tym zakresie. Tempo akcji, agresywność i szybka organizacja obrony wymuszają podejmowanie decyzji w ułamku sekundy. Zawodniczka rzadko ma komfort zastanowienia się nad tym, jak postąpić – który wariant wybrać, w którą stronę podać, minąć, rzucić czy nie rzucić. Decyzyjność kształtuje się na poziomie młodzieżowym poprzez doświadczenia wynikające z własnych działań. To etap, na którym jest czas na popełnianie błędów oraz samodzielne wyciąganie wniosków. Rola trenera powinna sprowadzać się przede wszystkim do oceny samej decyzji, a nie tylko jej rezultatu. Można popełnić stratę, podejmując dobrą decyzję, lub osiągnąć cel dzięki szczęściu, mimo złego wyboru. Trener musi umieć to rozpoznać i nie oceniać wyłącznie wyniku akcji. W koszykówce seniorskiej margines na popełnianie błędów drastycznie maleje.
Wszyscy w Polsce narzekają na brak systemu szkolenia i podkreślają że to jest powodem braku sukcesów naszych młodzieżowych reprezentacji. A jaka jest Trenera analiza obecnego stanu w baskecie żeńskim i męskim?
Przede wszystkim nie chciałbym odnosić się bezpośrednio do męskiej koszykówki, ponieważ od wielu lat jestem zdecydowanie bardziej związany z koszykówką żeńską. Oczywiście większość aspektów szkolenia dotyczy obu tych obszarów. Patrząc szerzej na sport w Polsce, należy podkreślić problem zajęć wychowania fizycznego w klasach 1–3. Moim zdaniem, jeśli w tym obszarze nie nastąpią zmiany będziemy mieć coraz bardziej „asportowe” społeczeństwo. W okresie, gdy dziecko jest najbardziej podatne na rozwój koordynacji oraz innych zdolności motorycznych, a także na rozwijanie pasji do aktywności fizycznej i sportu, często nie ma ono kontaktu fachowcami, którzy są odpowiednio przygotowani do realizacji tych zadań. Mamy problem z liczbą dzieci uczestniczących czynnie w szeroko rozumianym sporcie. W tym kontekście warto przytoczyć przysłowie: „Czym skorupka za młodu nasiąknie…”. Drugim problemem jest system rywalizacji, określany przez niektórych jako „punktomania”. Często czytam wypowiedzi krytykujące trenerów za to, że chcą wygrywać. Współcześnie
presję na osiąganie zwycięstw wywierają na trenerach niejednokrotnie sami rodzice. Daleki jestem od postulowania, aby dzieci nie rywalizowały w młodym wieku. Rywalizacja kształtuje osobowość i charakter zarówno w kontekście sportu, jak i życia codziennego. Uczy również radzenia sobie z porażką, szacunku dla rywala czy sędziego, odpowiedzialności za zespół itp. Problemem jest przede wszystkim uzależnianie finansowania sportu młodzieżowego o wyników. Taki system napędza spiralę niezdrowej rywalizacji, presję na wyniki, a także prowadzi do „podkradania” zawodniczek i zawodników z mniejszych ośrodków w coraz młodszym wieku. To oczywiście nie wyczerpuje tematu, ale według mnie są to najważniejsze kwestie systemowe. Jeśli zaś chodzi o sukcesy lub ich brak w reprezentacjach młodzieżowych, warto zadać pytanie: co właściwie oznacza sukces na tym poziomie? Medal? Miejsce w pierwszej ósemce mistrzostw Europy? Utrzymanie się w Dywizji A? A może coś zupełnie innego? Wiele reprezentacji ociera się o medal, a w kolejnych latach spada do Dywizji B. Uwarunkowań jest bardzo wiele. Celem sportu młodzieżowego powinno być wychowanie zawodnika zdolnego do gry na najwyższym poziomie przez wiele lat w koszykówce seniorskiej. To powinien być kluczowy element systemu szkolenia oraz oceny pracy trenerów. Jednak u podstaw tego systemu leży popularność dyscypliny i liczba dzieci, które ją uprawiają. Być może nadchodzące mistrzostwa Europy koszykarzy pomogą w popularyzacji koszykówki. Tego właśnie teraz bardzo potrzebujemy.
W sezonie 2015/16 już widzieliśmy trenera w Katowicach na ławce trenerskiej, wtedy w AZS AWF Mickiewicz Katowice, który był beniaminkiem w 1. lidze mężczyzn. Jak to jest po tylu latach znów wrócić do Katowic?
Należy dodać, że była to kontynuacja blisko pięcioletniej pracy w Klubie Mickiewicz Katowice. Wcześniej przez cztery sezony prowadziłem żeński zespół AZS Katowice. Na katowickiej AWF pracuję nieprzerwanie od ponad 30 lat. Dlatego Katowice, obok Cieszyna, można śmiało nazwać moim drugim rodzinnym miastem. 🙂 Cieszę się, że mogę ponownie pracować tutaj w koszykówce, tym razem z młodymi zawodniczkami.
W swojej karierze miał trener okazję pracować zarówno w drużynach męskich i żeńskich, jakie są podstawowe różnice w pracy z takimi zespołami oraz czy trudne jest przysłowiowe “przestawienie się” w pracy?
Są tacy, którzy twierdzą, że to dwie różne dyscypliny. Ja oczywiście się z tym nie zgadzam. To, co różni koszykówkę żeńską od męskiej, to przede wszystkim tempo gry. Koszykówka męska jest zdecydowanie szybsza. Dodatkowo warunki fizyczne pozwala na większą widowiskowość — w męskiej koszykówce zobaczymy wsady czy efektowne alley-oopy, czego raczej nie doświadczymy w żeńskich rozgrywkach. Walka fizyczna również bardziej charakteryzuje koszykówkę męską. Poza tym to wciąż ta sama
dyscyplina. Myślę, że to, czy dany trener potrafi odnaleźć się w żeńskiej koszykówce, zależy od tzw. kompetencji miękkich. Trzeba być bardziej wyrozumiałym i bardziej indywidualizować reakcje oraz sposoby komunikacji. Bardzo ważne jest także planowanie. Kobiety cenią sobie jasno określone terminy treningów, meczów i innych wydarzeń związanych z funkcjonowaniem drużyny. Dla mężczyzn nie jest to aż tak istotne. Wydaje mi się, że kluczowe jest zaakceptowanie faktu, że „kobieta zmienną jest”. My,
mężczyźni, chcemy, aby zawsze było tak samo — to samo zaangażowanie, skupienie itp. Egzekwowanie tego bez odpowiedniego marginesu potrafiło już „pogrzebać” niejednego trenera w żeńskiej koszykówce.
Umiejętność „przestawiania się” jest, moim zdaniem, kwestią indywidualną. Jedni to potrafią, inni nie, a jeszcze inni nawet nie zdają sobie z tego spraw
Obecnie prowadzi trener naszą najstarszą drużynę dziewczyn, jak dziewczynom idzie w tym sezonie? Zdaniem kibiców widoczne są postępy w grze z meczu na mecz, jakie są cele na ten resztę okresu rozgrywkowego?
Dziewczyny z pewnością robią postępy. Wynika to nie tylko z mojej pracy, ale przede wszystkim z ich zaangażowania i systematyczności. To właśnie systematyczność ma tutaj kluczowe znaczenie. Ciągle zadajemy sobie pytanie, czy nauka szkolna jest wystarczającym powodem do rezygnacji z treningów. Część dziewczyn zmaga się z tym problemem i musi nauczyć się odpowiednio planować oraz organizować swój dzień. Oczywiście czasami zdarza się konflikt terminów niezależny od zawodniczki. Podobnie ja
spóźnienia — zdarzają się każdemu. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy stają się one coraz częstsze i przeradzają się w nawyk. W dalszej części treningów nadal koncentrujemy się na podstawach oraz rozwijaniu indywidualnych umiejętności poszczególnych zawodniczek. Duży nacisk kładziemy na elementy współpracy. Dziewczyny są na etapie przejścia z gry opartej na pojedynkach 1×1 do gry wzbogaconej o ruchy bez piłki, ścięcia i zagrania typu „backdoor”. Staram się wpajać im radość ze świetnego podania na czystą pozycję, a nie tylko ze zdobywani punktów. Zarówno w aspekcie indywidualnym, jak i zespołowym pracujemy nad obroną, gdzie jednym z głównych akcentów jest zespołowa odpowiedzialność za grę defensywną na każdej pozycji.
W kategorii U14 możemy spokojnie realizować powyższe cele, ponieważ rywalizacja ligowa kończy się na naszym okręgu. Dziewczyny z U13 czeka jednak rywalizacja w cyklu ogólnopolskim. Wierzę, że osiągną dobry wynik sportowy, który — jak wspominałem wcześniej — będzie efektem ich ciężkiej pracy, a nie celem samym w sobie.
Już trochę czasu trener spędził w naszej #Rodzinie27, trudno było się odnaleźć w nowej społeczności?
Wręcz przeciwnie — od razu poczułem się jak w domu. Ludzie tutaj są pełni pasji i zaangażowania, co tworzy idealne warunki do pracy. Mógłbym powiedzieć, że przeżywam swoiste deja vu. Polonię Warszawa również charakteryzowała niesamowita, rodzinna atmosfera oraz wielu zaangażowanych i bezinteresownych wolontariuszy. Było to dla mnie coś nowego. Cieszę się, że trafiłem do środowiska o podobnych wartościach, pełnego pasji i dobrze zorganizowanej pracy. Wierzę, że w takim otoczeniu mogę się jeszcze rozwinąć jako człowiek i trener.
Kibice z pewnością chcieliby znać odpowiedź na to pytanie – w pracy trenera głównym celem powinien być wynik sportowy czy rozwój zawodników?
Na to pytanie również właściwie już odpowiedziałem. Zdecydowanie najważniejsze jest zapewnienie rozwoju zawodników, traktowanie ich podmiotowo oraz stwarzanie im warunków do optymalnego rozwoju. Nie oznacza to jednak, że zawodnikowi można pozwolić robić, co chce. Trzeba go uczyć dyscypliny, odpowiedzialności i ponoszenia konsekwencji swoich działań. Wynik jest ważny, ale tylko jako rezultat systematycznej pracy. Największą satysfakcję daje obserwowanie, jak zawodnicy rozwijają się i stają się lepsi. Uważam, że każdy trener młodzieżowy powinien zdawać sobie sprawę z wyjątkowości
każdego dziecka. Dla trenera Zosia czy Kasia mogą być kolejnymi zawodniczkami w jego karierze, ale dla Zosi czy Kasi to jest jedyny, niepowtarzalny czas w ich życiu. Oczywiście nie każde dziecko ma takie same predyspozycje i nie każde ma talent do gry w koszykówkę. Jednak jeśli dziecko przychodzi na trening, wykazuje chęć i zaangażowanie, zasługuje na to, aby poświęcić mu czas i z nim pracować.
Na koniec poprosimy kilka słów do naszej #Rodzina27.
Dziękuję, że mogę być częścią tej wyjątkowej społeczności. Mam świadomość, że jeszcze nie uczestniczę w życiu tej „rodziny” w pełnym wymiarze, głównie z powodu odległego miejsca zamieszkania. Zapewniam jednak, że czuję się już jednym z Was, a Wasze wsparcie dodaje mi skrzydeł i energii do pracy.
Razem budujemy coś wielkiego — przyszłość koszykówki!